czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział IX

                                                      Rozdział IX

      *Tydzień później.*

Dziś wraca Leon. Tęsknię za nim. Muszę mu powiedzieć o ciąży. Boję się a co jeśli mnie zostawi? Muszę jechać na lotnisko. -Diego zawieziesz mnie?
-Pewnie. Chodźmy. - poszliśmy do samochodu.
-Jesteś gotowa żeby mu powiedzieć? - zaczął Diego.
-Muszę to zrobić. Nieważne czy jestem gotowa czy nie.
-Spokojnie przecież Leon Cię nie zostawi. A my Ci zawsze pomożemy. - pocieszał mnie Diego. Byliśmy już na lotnisku.
-Violetta!
-Leon! - krzyknęłam po czym do niego podbiegłam, pocałował mnie.
-Tęskniłem.
-Ja też, kocham Cię. - przytuliłam się do niego.
-Nie chce wam przerywać - powiedział Diego. - ale muszę coś załatwić, jedziemy?
-Idziemy. - powiedział Leon. Złapał mnie za rękę i poszliśmy. Poszłam do domu Leona.
-Leon.. muszę Ci coś powiedzieć.
-O co chodzi?
-Bo wiesz Leon.. pamiętasz naszą  ostatnią noc?
-Tak było cudownie. - Leon przyciągnął mnie do siebie.
-I jak wiesz.. - odsunęłam się od niego. - często jest tak że gdy dwoje ludzi uprawiają seks coś się dzieje. Powstaje..
-Violetta, nie jestem dzieckiem. Mów o co chodzi.
-Jestem w ciąży. - nic nie odpowiedział. Dopiero po 2 minutach coś powiedział.
-Violuś to cudownie! Będziemy rodzicami! Będę ojcem! Będę ojcem! Ludzie będę ojcem! - krzyczał Leon.
-Nie wydzieraj się tak.. - szturchnęłam go.
-Ja się po prostu cieszę! - podniósł mnie i odkręcić wkoło. -Kocham Cię najbardziej na świecie. Teraz zamieszkamy razem. Będziemy szczęśliwą rodziną! - nie spodziewałam się że Leon tak to przyjmie. Ucieszył się jak dziecko. 'Jak dziecko' to chyba złe porównanie.
-Musimy to jeszcze powiedzieć rodzicom.
-Spokojnie to najmniejszy problem. Chodźmy od razu.
-Teraz.. ? - spytałam zdziwiona.
-Im wcześniej tym lepiej. - Leon się pochylił i zaczął rozmawiać z moim brzuchem. - Cześć maluszku tu twój cudowny tatuś. Będziesz przystojny jak ja.
-I skromny- dodałam. - a skąd pewność że to będzie on?
-Tak czuje. Mój mały Verdasek. Dobra chodźmy już do twojego ojca.
Poszliśmy do niego.
-O Violetta. Co was tu sprowadza? - spytała miło Jade. Chyba nie jest wcale jakaś zła.
-Chcemy porozmawiać z tatą - powiedziałam.
-To chodźcie do salonu zawołałam Germana. German słońce Viola z Leonem przyszli.
-Już idę. Cześć Violu, witaj Leonie.
-Dzień dobry panie Castillo.
-Cześć tato. - powiedziałem po czym pocałowałam go w policzek.
-Więc o co chodzi. Jade zostawisz nas samych?
-Nie, niech zostanie. - przy niej tata nie będzie się tak denerwować. - tato ja wiem że będziesz zły i będziesz mówił że ostrzegałeś ale my sir kochamy i damy sobie radę. Naprawdę znajdę pracę Leon już pracuje. Mamy pieniądze nie będziesz musiał nam w niczym pomagać. Ze wszystkim damy sobie radę sami.
-Violu ale o co chodzi? - spytał tata z dziwną miną.
-Jestem w ciąży. - spuściłam wzrok.
-Violetto jak mogłaś! Nie chce być już twoim ojcem. Wynoś się. Już!
-Halo Violu, wszystko dobrze? Więc co chciałaś mi powiedzieć.
-Co.. ? Aa no tak. Więc.. jestem w ciąży.
-To świetna wiadomość! - powiedziała Jade po czym mnie przytuliła, naprawdę ją polubiłam.
-Tato..
-Wiesz Violu nie spodziewałem się czegoś takiego. Ale jesteście dorośli to wasze życie. Pamiętajcie o tym że zawsze wam pomogę. - tata się zmienił. Bałam się że będzie zły.
-Dziękuję. -  przytuliłam go. - Jesteś najlepszym tatą na świecie.
-Powinnaś dziękować Jade. To ona mi uświadomiła że moje dzieci są już dorosłe i powinienem to zaakceptować.
-Dziękuję Ci Jade. - przytuliłam ją.
-Przepraszam ale musimy już iść. Musimy jeszcze powiedzieć moim rodzicom powiedział Leon.
-Rozumiem. Do zobaczenia. - pożegnaliśmy się i poszliśmy do rodziców Leona.
-Viola, Leon!
-Dzień dobry. - powiedziałam po czym przywitałam się z jego rodzicami.
-Chcieliśmy wam coś powiedzieć. - zaczął Leon.
-Co takiego? - spytała mama Leona.
-Jestem w ciąży. - zapadła straszna cisza.
-Wspaniale. Dzieci będą miały dziecko. - zakpił ojciec Leona. - Czy wy wiecie co zrobiliście? Zniszczysz życie mojemu synowi. Leon wracasz do domu. A Pani Violetcie będziemy dawać co miesiąc pieniądze.
-Co? Nie ma mowy. Razem wychowamy to dziecko. Jestem dorosły. Damy sobie radę bez was. Przyszliśmy was tylko poinformować. - powiedział wściekły Leon. - Chodźmy Violu. - czułam się okropnie. Jego ojciec miał rację.. niszczę życie Leonowi.  Wróciliśmy do domu. Oczywiście mojego domu. Ludmiła i Diego siedzieli w salonie.
-I jak? - spytała Ludmi gdy tylko nasz zobaczyła.
-Z Violi ojcem dobrze, gorzej z moimi rodzicami...
-Dziwne.. myślałam że raczej zły będzie tata Violi a nie twoi rodzice.
-Wiesz ja też się trochę zdziwiłam..
-Violu nie przejmuj się nim, teraz najważniejsze jest nasze dziecko. Zamieszkany razem u mnie i będzie dobrze.
-A właśnie. Ludmiła Diego. Nie musicie już nic szukać zamieszkam z Leonem. Możecie tu mieszkać.
-Ale Violu przecież dom to nie rower, zapłacimy Ci za niego. - powiedział Diego.
-Ja nie wezmę od was pieniędzy. Dom kupił mi tata, a dobrze wiecie że mu nie brakuje pieniędzy.. a jeśli już chcecie to idźcie do niego. Ale wątpię żeby coś od was wziął. - uśmiechnęłam się.
-Dziękuję Violu. - przytuliła mnie Ludmiła. -Jesteś najlepszą przyjaciółką.
-Nie ma sprawy, ale musicie coś dla mnie zrobić.
-Co takiego? - spytali oboje.
-Macie mi pomóc się spakować! - wszyscy zaczęliśmy się śmiać. - ale to jutro dzisiaj mi się już nie chce. - znowu zaczęliśmy się śmiać. -Jestem w ciąży muszę o siebie dbać. Leoś przeniesiesz mi coś do jedzenia? Mam ochotę na naleśniki albo nie na rosół... albo na lody.. Leoś pójdziesz?
-Oczywiście.. wszystko dla mojej pani. - Ludmiła i Diego nie mogli opanować śmiechu. Po 40 minutach przyszedł Leon z lodami naleśnikami i z rosołem oczywiście rosół zupka chińska.. ech
-Proszę Violuś
-Dziękuję Leoś. - zaczęłam jeść. Zjadłam naleśniki później rosół i trochę lodów Leon cały czas mi się przyglądał. Byliśmy sami bo Ludmiła i Diego gdzieś poszli.
-No nie patrz tak na mnie.. byłam głodna.
-I tak będzie przez 9 miesięcy..
-Nie Leoś będzie gorzej - pocałowałam chłopaka.
-Muszę zacząć chodzić na lekcje gotowania - zaśmiał się.

Ten rozdział jest chyba dość długi. ;))

1 komentarz: