*Cztery miesiące później.*
-Leoś..
-Tak?
-Przynieś mi czekoladę.
-Już Violuś. - cały czas latam i usługuje Violi. Dobrze że został tylko miesiąc do porodu..
-Leon gdzie moja czekolada?
-Już niosę..
-Albo nie! Wolę lody.. albo chce placki ziemniaczane.
-Dobra, to co wreszcie chcesz? - proszę tylko nie placki..
-Chce jabłko i czekoladę.
-Dobrze już niosę.
-Dziękuję. - powiedziała i pocałowała mnie w usta.
Proszę. - oddałem pocałunek.
-Leoś..
-Co znowu?
-Nic chciałam po prostu powiedzieć że Cię kocham.
-Przepraszam Violuś, ja też Cię kocham. - Przytuliłem dziewczynę do siebie. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie aż ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otwarte! -krzyknąłem.
-Siema! - krzyknął i wszedł do środka Federico.
-Hej. - odpowiedziała Violetta. Weszli do środka.
-Jak się czujesz Violu? - spytała Fran.
-Dobrze, czekam aż te dwa szkraby wreszcie wyjdą.
-A na kiedy masz termin?
-Na 16 kwietnia.
-To jeszcze miesiąc.
-I 6 dni. - dodałem.
-Chce być chrzestnym! - jak zawsze krzyknął Fede.
-Oboje będziecie. Fede będzie chrzestnym Martiny, a Diego Jorge.
Fran Jorge, a Ludmiła Martiny.
-Ładne imiona im wybraliście. - powiedziała Fran.
-E tam. Federico to jest coś. Ale te też są ładne.. - Viola spojrzała na niego ze złością. Fede się przestraszył. - Proszę nie bij! - powiedział szybko. Violetta zaczęła się śmiać, a my razem z nią.
-Violka! - krzyknął Fede.
-Fedek! - odkrzyknęła. Z Fran ledwo wytrzymaliśmy ze śmiechu.
-Leoś! - nagle krzyknął Fede.
-Franka! - krzyknęła Viola.
-Widać że jesteście rodzeństwem. - powiedziała Fran.
-Macie ochotę na kawę herbatę? - spytała Viola.
-Nie dzięki. - powiedział Fede.
-Leon zrobi. - dodała Viola.
-A to bardzo chętnie.
-A Ty Fran?
-Ja wolałabym jakiś sok.
-Ja też. - powiedział Viola, poszedłem do kuchni zrobić herbatę i wziąć sok.
-Leoś kochanie przynieś mi jeszcze ciastka i czekoladę. - wziąłem wszystko i poszedłem do salonu gdzie wszyscy siedzieli.
-Proszę, księżniczko. - Niech ona urodzi! -Aa Leon.. boli mnie brzuch, chyba wody mi odeszły. Szybko musimy jechać do szpitala!
-Serio? Przecież żartowałem. - powiedziałem sam do siebie.
-Leon!
-Już idę! - szybko pobiegłem do Violi i zaprowadziłem ją do samochodu. Pędziłem do szpitala. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Zabrali Viole na porodówkę. Były jakieś problemy. Musiałem wyjść z sali. Co jak coś jej się stanie?! Nie wybaczę sobie tego. Po chwili przyszedł lekarz.
Poszedłem na korytarz Siedziałam tam Fran z Fede.
Fran
Pojechaliśmy z Fede do szpitala. Nagle z sali wyszedł Leon, płakał.
-Leon co się stało?!
-Viola.. ona..
Nie mogę się doczekać następnego !!!
OdpowiedzUsuń