sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział XIV

                                                                      Rozdział XIV

                      *Miesiąc później.*

Dzisiaj idę do lekarza. Leon uparł się i idzie ze mną.
-Jestem pewny że to chłopiec!
-A ja nie. Sama nie wiem. - szybko dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka. Usiadłam i czekałam na swoją kolej.
-Panna Castillo. - wstaliśmy i weszliśmy do gabinetu.
-Proszę usiąść. - usiadłam. Doktor zaczął coś robić.
-I jaka płeć? - spytał Leon.
-Jedno to chłopiec.. a
-Jedno? To ile ich jest?
-Jest pani w ciąży z bliźniakami, nie wiedziała pani?
-Nie..
-A u drugie to dziewczynka, ale nie mam pewności co do drugiego. Słabo widać. - byłam zdziwiona. Dwoje dzieci? Czy damy sobie radę? Leon siedział i się nie odzywał. Co było bardzo dziwne. - Dobrze dziękuję. To wszystko, dowodzenia.
-Dowodzenia. - powiedziałam i wyszliśmy. Leon cały czas się nie odzywał. Wróciliśmy do domu.
-Leon wszystko w porządku?
-Tak.. będę ojcem dwójki dzieci. Chłopca i dziewczynki.. bliźniaki... - zaczął coś bredzić. Oboje się tego nie spodziewaliśmy.
-Leon, przecież damy radę. I będziesz miał syna. A tak bardzo go chciałeś.
-Wiem. Będę ojcem dwójki dzieci! - zaczął się cieszyć tak samo jak wtedy gdy dowiedział się że będzie ojcem.
-To teraz możemy już urządzić pokoje! Ja zrobię dla chłopaka a Ty dla dziewczynki! I możemy już myśleć nad imionami!
-Spokojnie Leon, z pokojami to dobry pomysł. Dziewczynka będzie miała cudowny pokój. - rozmarzyłam się.
-To na co czekamy? Jedźmy do sklepu meblowego! - krzyknął Leon i pociągnął mnie za rękę do samochodu. Sklep był naprawdę wielki. Zamówiłam piękne meble były w kolorze białym, a farby na ścianę były różowe. W mojej wyobraźni wyglądał cudownie. Spotkałam się z Leonem przy wyjściu, nie chciał powiedzieć mi co kupił. Więc ja też nic mu nie powiedziałam. Ekipa ma przyjechać jutro i urządzić pokoje. Ale musieliśmy wynieść wszystkie rzeczy z nich. Gdy byliśmy w domu Leon zadzwonił do Andresa i Diego żeby mu pomogli. Chłopaki przyszli po około 20 minutach. Zaczęli wszystko wynosić do piwnicy. Zajęło im to kilka godzin. Chciałam przygotować dla nich kolację, ale niestety nie wyszło. Więc postanowiłam zamówić pizze.
-Skończyliśmy! - krzyknął Leon.
-To teraz chodźcie jeść.
-Jeśli Ty gotowałaś to ja nie próbuje pierwszy. - zaśmiał się Diego.
-Haha, zamówiłam pizze.
-To idę. - szybko przyszli do kuchni i zaczęli jeść. Ja w tym czasie poszłam się wykąpać. Zeszłam na dół, chłopaków już nie było.
-Leoś chodź spać.
-Już idę słońce. - poszłam na górę a Leon za mną. -Violuś.. a może.. - pocałował mnie.
-Nie Leon, nie dzisiaj.
-No Violuś..
-Nie Leoś. - podszedł i mnie pocałował. - nie dzisiaj.
-No dobra. - poszedł do łazienki i po chwili wrócił. Położył się bez słowa.

                                                                Leon

Jeśli dobrze pójdzie to zaraz Violka będzie miała chęć.
-Leoś..
-Hm?
-Wiesz jednak może byśmy..
-No wiesz, nie dzisiaj. - odwróciłem się. Wstała i usiadła obok mnie na łóżku.
-Leoś.. - pocałowała mnie w usta. Ale oderwałem się od niej.
-Nie dzisiaj. - powiedziałem i odwróciłem się znowu. Viola gdzieś poszła. Kurde pewnie zrezygnowała. Poszedłem jej poszukać. Była w łazience siedziała w wannie wszedłem do środka.
-Leon.. co Ty tu robisz?
-Przyszedłem.. - do głowy przyszedł mi pewien pomysł, zająłem koszulkę i spodenki i wszedłem do wanny. Dobrze że była duża.
-Leon co Ty wyprawiasz? Wyłaź. - zacząłem rzucać w nią pianą. Zaczęliśmy się bawić. Viola rzucała we mnie a ja w nią. Gdy skończyliśmy pocałowała mnie. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Znowu to zrobiliśmy.
-A miało być nie dzisiaj.
-Miało nie być wczoraj. Jest 2. - spojrzałem na zegarek. Miała rację było po 2. - Idę spać, dobranoc Leoś. - powiedziała i pocałowała mnie. Sam też chciałem zasnąć.

                     *Sen Leona*     -      Studio.

Gram jakąś piosenkę. Jest piękna w głowie mam wszystkie słowa. Po chwili do sali weszła Viola. Patrzyła jak gram. Zacząłem śpiewać. Viola się dołączyła. Oboje znaliśmy tekst piosenki.

" No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.
Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.
Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.
No soy el sol que se pone en el mar,
No se nada que este por pasar.
No soy un príncipe azul...
Tan solo soy.
Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, (lo puedes lograr...)
Prueba imaginar.
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción...
No es el destino,
Ni la suerte que vino por mi.
Lo imaginamos...
Y la magia te trajo hasta aquí...
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, si tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, si tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Y tallarme en tu voz."

Gdy skończyliśmy śpiewać Viola uciekła. Chciałem za nią pobiec ale nie mogłem się ruszyć.
-Violu! - zacząłem krzyczeć. -Violetta!
-Co się stało Leon?
-Chodź. - podeszła do mnie powoli. Miała dziwna minę. Przytuliłem ją do siebie.
-Leon czy to znaczy że mi wybaczasz?
-Ale co mam Ci wybaczyć?- byłem zdziwiony. Viola podeszła do mnie i zaczęła mnie szturchać. I coś krzyczeć.
-Jezu, Leon obudź się.
-Co? - to był sen.. - O co chodzi?
-Mam do Ciebie prośbę nie śpiewaj już przez sen dobrze? Albo pójdziesz spać do salonu.
-Violu dziękuję! Ta piosenka.

                                                                        Violetta

Leon gdzieś pobiegł. Po chwili wrócił z keyboard'em.
-Co Ty robisz?
-Cii.. poczekaj. - Leon zaczął śpiewać. Piosenka była piękna, była o naszej miłości.
-Leon to jest piękne. - powiedziałam gdy chłopak skończył.

Rozdział trochę dłuższy. Wiem że znowu przeskoczyłam miesiąc, ale mam już dużo pomysłów. Jeszcze z raz będzie taki przeskok o jeden lub dwa miesiące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz