środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział VII

                                                        Rozdział VII

-Co? - spytał zdziwiony
-Gdzie jest Tomas?! - zaczęłam krzyczeć.
-Ale po co Ci Tomas, po tym co zrobił myślałem że nie chcesz go znać.
-Ale muszę z nim porozmawiać. Zawieź mnie do Buenos Aires! Muszę z nim jak najszybciej porozmawiać.
-Violetta nie rozumiem o co Ci chodzi.
-Dobra. Pojadę sama. - wsiadłam w samochód taty i odjechałam.

                                                               Tomas

Miałem strasznie dziwny sen. Muszę się skontaktować z Violettą. Nie rozumiem jak mogłem jej to zrobić. Muszę ją przeprosić.. nagle przyszedł strażnik. Masz gościa. Poszedłem za nim. To co zobaczyłem zdziwiło mnie.
-Violetta..
-Tomas. Wiem że wyda Ci się to głupie ale miałam sen.
-Violu tak się cieszę że Cię widzę. Chciałem Cię przeprosić. Nie wiem jak mogłem być takim idiotą. Dopiero teraz zrozumiałem to co Ci zrobiłem, przepraszam.. ja też miałem sen. On mi uświadomił co straciłem.
-Tomas.. ja chciałam Ci powiedzieć że wybaczam Ci to wszystko. Zawsze będziesz dla mnie ważny. Muszę już iść.
-Nie. Poczekaj. Mój tata zapłacił kałcje. Za tydzień wychodzę. Jeśli chcesz wyjadę nawet na drugi koniec świata. A i jeszcze ten chłopak. Jesteście razem?
-Tomas możesz zostać. Tak jestem z Leonem.
-To dobrze. Mam nadzieję że on da Ci to szczęście na które tak zasługujesz a którego nie dałem Ci ja.
-Dziękuję. Ale muszę już iść.
-Do zobaczenia Violu.
-Do zobaczenia Tomas. - pożegnała się i poszła. Dopiero teraz zrozumiałem jaki straciłem skarb. Mam nadzieję że będziemy przynajmniej przyjaciółmi.

                                                             Violetta

Ta rozmowa mi pomogła. Tomas się zmienił. Muszę szybko wracać do Leona pewnie się martwi, albo poszedł na skargę do Fede. Po 3 godzinach byłam na miejscu.
-Violetta! - krzyknął Leon po czym mnie przytulił.
-Nie jesteś zły? - spytałam smutnym głosem.
-Nie. Martwiłem się o Ciebie. Gdzie byłaś? - spytał zmartwionym głosem. Opowiedziałam mu wszystko. Był zdziwiony ale chyba nie był zły.
-Wiesz to twoja decyzja. Mam nadzieję że nie będziesz jej żałować. - uśmiechnął się Leon. On jest cudowny zawsze mnie zrozumie. Kocham go.
-Tomas wychodzi za tydzień.. chce z nim utrzymywać kontakt. - Leon spojrzał na mnie zdziwiony, nic nie powiedział po prostu wyszedł.  Bałam się że go stracę. Pobiegłam z nim.
-Leon poczekaj.
-Na co? Na to aż Tomas wyjdzie a ja znowu będę musiał Cię ratować? Ja tak nie chce Violetto.
-Leon on się zmienił. Proszę Cię daj mu szansę.
-Violu ja się o Ciebie boję. - czy on płakał?
-Ale nie masz o co. - podeszłam bliżej i pocałowałam go.
-Co z wami? Uśmiechamy się! Jesteśmy na wakacjach. A teraz jedziemy nad jezioro! - krzyknął Fede. Czy on umie normalnie mówić czy tylko krzyczeć? - Idźcie się szybko przebierać! - poszłam założyć swój strój. Leon tak samo po chwili byliśmy już gotowi. Wzięłam koc i krem do opalania. Fran wzięła jakieś jedzenie. Ludmiła i Diego zostali.
-Jedziemy!
-To odpalaj a nie gadasz. - zaśmiała się Fran. Po 20 minutach byliśmy na miejscu było mało ludzi z czego się ucieszyłam. Chłopaki od razu wskoczyli do wody. Ja zamierzałam się dzisiaj opalać. Fran poszła do chłopaków do wody.
-Violka chodź do nas. - krzyknął Fede.
-Nie. Chce się opalić. - po chwili przyszedł Leon. Przytulił mnie od tylu.
-Leon jesteś mokry..
-Ty też zaraz będziesz. - podniósł mnie i się zaśmiał. Wchodził do wody. Nagle zanurkował i mnie puścił. Wpadłam do wody. Było strasznie głęboko. Pomyślałam że udam że się topie. Nie wychodziłam z wody. Nagle ktoś mnie pociągnął za rękę.
-Viola! Viola! Obudź się! - zaczął krzyczeć Leon. - Trzeba zrobić usta usta. Pochylił się nade mną. A ja zaczęłam go całować. Chyba po chwili zrozumiał. Zaczęłam śmiać. Otworzyłam oczy a nade mną stali Leon, Fede i Fran. Zaczęliśmy się śmiać z Leona. Udawał obrażonego.
-Leoś.. - podeszłam i chciałam go pocałować. Odsunął się. - Leoś.. nie chcesz? - zrobiłam dzióbek.
-Nie. - powiedział stanowczo.
-Nie to nie. - udawałam obrażoną. Poszłam na molo w tym czasie Fran i Fede poszli na lody. Siedziałam aż podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Cześć jestem Rafa.
-Hej, jestem Violetta. - uśmiechnęłam się do niego czule. Oglądając się przy tym za Leonem.
-Jesteś śliczna. Ile masz lat?
-Ma 19 lat. Cześć jestem Leon. - Był zazdrosny. Złapał mnie w pasie i mocno do siebie przytulił.
-Cześć Leon jestem Rafa. - chłopak zachowywał się tak jakby Leona tu nie było.
- Violetta imię równie piękne jak właścicielka. - zarumieniłam się.
-Tak Viola jest piękna. - Leon pocałował mnie namiętnie.
-Może się lepiej poznamy? - spytał Rafa. -Wiesz.. - zaczęłam.
-Viola musi już iść, cześć. - Leon pociągnął mnie za sobą za rękę.
-Pa Violetto.
-Oj Leoś co ty taki zazdrosny? Myślałam że się obraziłeś. - zbliżyłam się do chłopaka. Znowu się odsunął.
-Bo jestem. - powiedział i odszedł. Więc znowu poszłam do Rafy.
-O Violetta wróciłaś. - ucieszył się.
-To jest.. - przedstawił mnie swoim znajomym. - a to Violetta.
-Miło mi. - uśmiechnęłam się do nich.
-A co z twoim chłopakiem?
-Chyba go to nie interesuje. Więc..
-Spoko jego strata. Siadaj z nami! - powiedział kolega Rafy. Chyba miał na imię Pablo.
-Dziękuję. - usiadłam z nimi. Zaczęliśmy rozmawiać. Leon co chwilę się na mnie patrzył. Chłopaki byli przystojni. Siedziałam z nimi tylko jedna dziewczyna Lara. Była dziewczyna Pablo. Rozmawialiśmy. Najlepiej rozmawiało mi się z Pablo. Lara chyba była zła i gdzieś poszła. Po chwili widziałam ją jak rozmawiała z Leonem. Śmiali się. Zrobiłam się zazdrosna.
-Wiecie muszę już iść, pa. - podeszłam do Leona szybko i go przytuliłam.
-Leoś jedziemy do domu?
-Nie teraz. Rozmawiamy. - robił to specjalnie. Odeszłam od niego.
-To bawcie się dobrze. A ja jadę do domu.
-Fede odwieziesz mnie do domu?
-Tak już. Coś się stało?
-Nie nic. To moja wina. Jedziemy?
Poszliśmy do samochodu a i pojechaliśmy do domu.

                           Leon

Zobaczyłem Viole jak idzie z Fede do samochodu. Chciałem za nią pobiec ale nie zdążyłem.

Nikt tego chyba nie czyta. Ale co mi tam. Dodaje dalej.

1 komentarz: