Rozdział XV
Wstałam po 11. Leona już nie było. W kuchni była kartka
'Idę do pracy. Pamiętaj że o 12 przyjadą z meblami. Będę po 17. Kocham Cię, Leon."
Poszłam się ubrać. Później czekałam w salonie aż przyjadą. Po 12 już byli. Zaprowadziłam ich do pokoi. Trzech do jednego i trzech do drugiego. Siedziałam w salonie, aż ktoś zadzwonił do drzwi.
-Cześć Violu.
-Cześć Ludmiła. Wchodź.
-A co u was tak głośno?
-Robią pokoje dla dzieci.
-Dla dzieci? Adoptujecie dziecko?
-Nie. Okazało się że to będą bliźniaki.
-To gratulacje! A znacie już płeć?
-Chłopiec i dziewczynka.
-To świetnie. - Ludmiła mnie przytuliłam. -Jakbyś widziała reakcje Leona.
-Co zrobił? - spytała zaciekawiona.
-Najpierw nic. W ogóle się nie chciał odzywać. A później jak się zaczął cieszyć, krzyczał skakał. Po prostu jak małe dziecko. - Ludmiła zaczęła się śmiać.
-I jak Ty dasz sobie radę z trójka dzieci?
-Haha, jakoś będę musiała. Z jednym daje radę to może i z trójka dam. - rozmawiałyśmy tak aż przyszedł Leon.
-Cześć słonko, cześć Mer.
-Mer?
-Myślałam że już tego nie pamiętasz.
-Pamiętam. - zaczęli się oboje śmiać.
-A może mi ktoś powiedzieć o co Chodzi?
-No więc, Mer jest od imienia Mercedes. Kiedyś mój tata zawsze się mylił i mówił do niej Mercedes. Więc ja też zacząłem tak mówić i stąd jest Mer.
-Dokładnie. - powiedziała Ludmiła. Leon się do nas dosiadł. Rozmawialiśmy o wszystkim.
-A Leoś jak tam w pracy, dalej nagrywasz z tym zespołem?
-Co z jakim zespołem?
-To ona nie wie.
-Nie.. to miała być niespodzianka. - spojrzałam zła na Leona. -Spokojnie zaraz Ci wszystko wyjaśnię. No więc ja, Maxi, Andres, Brodway i Napo założyliśmy zespół. Teraz nagrywamy piosenki..
-A czemu to przede mną ukrywałeś?
-Po prostu nie chciałem żebyś była rozczarowana jakby coś nie wyszło, przepraszam Violu. - nic nie powiedziałam tylko go przytuliłam.
-Wiecie, ja już będę spadać do zobaczenia Violu i Leoś
-Pa. - powiedziałam. Ludmiła wyszła. Po chwili zeszli panowie i powiedzieli że pokoje są gotowe. Najpierw poszliśmy zobaczyć pokój dziewczynki.
'Idę do pracy. Pamiętaj że o 12 przyjadą z meblami. Będę po 17. Kocham Cię, Leon."
Poszłam się ubrać. Później czekałam w salonie aż przyjadą. Po 12 już byli. Zaprowadziłam ich do pokoi. Trzech do jednego i trzech do drugiego. Siedziałam w salonie, aż ktoś zadzwonił do drzwi.
-Cześć Violu.
-Cześć Ludmiła. Wchodź.
-A co u was tak głośno?
-Robią pokoje dla dzieci.
-Dla dzieci? Adoptujecie dziecko?
-Nie. Okazało się że to będą bliźniaki.
-To gratulacje! A znacie już płeć?
-Chłopiec i dziewczynka.
-To świetnie. - Ludmiła mnie przytuliłam. -Jakbyś widziała reakcje Leona.
-Co zrobił? - spytała zaciekawiona.
-Najpierw nic. W ogóle się nie chciał odzywać. A później jak się zaczął cieszyć, krzyczał skakał. Po prostu jak małe dziecko. - Ludmiła zaczęła się śmiać.
-I jak Ty dasz sobie radę z trójka dzieci?
-Haha, jakoś będę musiała. Z jednym daje radę to może i z trójka dam. - rozmawiałyśmy tak aż przyszedł Leon.
-Cześć słonko, cześć Mer.
-Mer?
-Myślałam że już tego nie pamiętasz.
-Pamiętam. - zaczęli się oboje śmiać.
-A może mi ktoś powiedzieć o co Chodzi?
-No więc, Mer jest od imienia Mercedes. Kiedyś mój tata zawsze się mylił i mówił do niej Mercedes. Więc ja też zacząłem tak mówić i stąd jest Mer.
-Dokładnie. - powiedziała Ludmiła. Leon się do nas dosiadł. Rozmawialiśmy o wszystkim.
-A Leoś jak tam w pracy, dalej nagrywasz z tym zespołem?
-Co z jakim zespołem?
-To ona nie wie.
-Nie.. to miała być niespodzianka. - spojrzałam zła na Leona. -Spokojnie zaraz Ci wszystko wyjaśnię. No więc ja, Maxi, Andres, Brodway i Napo założyliśmy zespół. Teraz nagrywamy piosenki..
-A czemu to przede mną ukrywałeś?
-Po prostu nie chciałem żebyś była rozczarowana jakby coś nie wyszło, przepraszam Violu. - nic nie powiedziałam tylko go przytuliłam.
-Wiecie, ja już będę spadać do zobaczenia Violu i Leoś
-Pa. - powiedziałam. Ludmiła wyszła. Po chwili zeszli panowie i powiedzieli że pokoje są gotowe. Najpierw poszliśmy zobaczyć pokój dziewczynki.
Był piękny. Dokładnie tak go sobie wyobrażałam. Później poszliśmy zobaczyć pokój dla chłopca. Byłam bardzo ciekawa ponieważ Leon nie chciał mi nic powiedzieć. Gdy weszłam zobaczyłam piękny pokój.
Był cudowny. Leon naprawdę się postarał.
-Leon jest cudowny!
-Miałem nadzieję że Ci się spodoba. - uśmiechnął się do mnie. Pokoje były piękne.
-To teraz trzeba myśleć nad imionami. -powiedział Leon.
-Chodźmy do salonu tam pomyślimy. - pociągnęłam go za rękę.
-Wiesz ja nie mam pomysłu za bardzo. Może Samuel?
-Nie nie podoba mi się.. a dla dziewczynki może Carmela?
-Nie.. nie mam żadnych pomysłów.. może Jorge?
-Tak to naprawdę ładne. Czyli co, chłopak Jorge a dziewczynka?
-Nina, Rita, Sara, Martina?
-Ej Martina jest ładne.
-Tak masz rację, czyli Martina i Jorge?
-Chyba tak, przecież mamy jeszcze dużo czasu to możemy w każdej chwili zmienić.
-Leon jest cudowny!
-Miałem nadzieję że Ci się spodoba. - uśmiechnął się do mnie. Pokoje były piękne.
-To teraz trzeba myśleć nad imionami. -powiedział Leon.
-Chodźmy do salonu tam pomyślimy. - pociągnęłam go za rękę.
-Wiesz ja nie mam pomysłu za bardzo. Może Samuel?
-Nie nie podoba mi się.. a dla dziewczynki może Carmela?
-Nie.. nie mam żadnych pomysłów.. może Jorge?
-Tak to naprawdę ładne. Czyli co, chłopak Jorge a dziewczynka?
-Nina, Rita, Sara, Martina?
-Ej Martina jest ładne.
-Tak masz rację, czyli Martina i Jorge?
-Chyba tak, przecież mamy jeszcze dużo czasu to możemy w każdej chwili zmienić.


Super !!! Piękne pokoje
OdpowiedzUsuńFajny blog
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńExtra na to czekałam !!!!
OdpowiedzUsuń