czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział X

                                                            Rozdział X

           *Miesiąc później*

Wstałam rano Leon jeszcze spał. A właśnie mieszkamy już razem. Od 2 tygodni. Powoli widać mi brzuch. Jestem już w 7 tygodniu, czyli prawie 2 miesiące. Nie możemy się doczekać narodzin naszego maleństwa. Jutro ślub Fede a dzisiaj wieczór panieński Fran. Ostatnio widziałam się z Tomasem układa sobie życie na nowo, jesteśmy przyjaciółmi.
-Cześć Violu. - powiedział mi Leon i musnął moje usta.
-Cześć skarbie. Pora wstawać. Musimy pomóc Fran i Federico. Jutro ich wielki dzień.
-Pamiętam Violuś. - Leon zaprzyjaźnił się z Fede i Diego. Zapoznał też chłopaków z Andresem. Teraz we 4 się trzymają. Są przyjaciółmi.
-To ja idę do łazienki- przyciągnęłam
-Nie tak szybko! - Leon przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Uwielbiam te jego usta. Kocham się w nich zatracać. Nie chciałam tego robić, ale musiałam zakończyć ten pocałunek.
-Starczy. Musimy wstawać. - poszłam do garderoby wybrałam sobie jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Nie zajęło mi to dużo czasu. Gdy wyszłam Leon też już był ubrany.
-Śniadanie? - spytał Leon
-Pewnie, chodźmy. - pociągnęłam go za rękę. Zjedliśmy śniadanie.
-Muszę lecieć do Fran, pa Leoś. - podeszłam i pocałowałam Leona w policzek.
-Pa. - powiedział. Wyszłam z domu wzięłam samochód Leona i pojechałam do Fran. Zapukałam do drzwi. Po chwili usłyszałam. Ciche proszę. Weszłam do środka.
-Fran, co się dzieje? - spytałam widząc przyjaciółkę siedząco i płaczącą.
-Ja się boję.. co jeśli coś pójdzie nie tak? Violu.. - przytuliłam ją.
-Wszystko będzie dobrze. Sama tego dopilnuje.
-Dziękuję Ci za wszystko. - poszłyśmy z Fran odebrać suknię i zobaczyć salę. Była pięknie urządzona. Później zostało nam tylko upewnić się czy wszystko jest. Fran miała specjalną listę. Zeszło nam się do 17.
-Dobra to ja teraz wracam do domu. Później tu przychodzę i będziemy się bawić!
-Już nie mogę się doczekać. - wróciłam do domu. Zobaczyłam że Leon siedzi przy jakimś pudle.
-Co to?
-Oo Viola.. - szybko wstał i pocałował mnie w usta.
-Leon co to?
-To jest... y y.. to leżak!
-Leżak?
-Tak dokładnie.. - był zakłopotany. - nie tak naprawdę to buda dla psa do domu..
-Ale my nie mamy psa.
-No właśnie. - Leon podszedł po drzwi i wypuścił małego szczeniaczka. - to jest Rafi. Nie bądź zła. Gdy tylko go zobaczyłem pomyślałem że musi być mój.. Violuś.
-Leon.. on naprawdę jest śliczny, ale nie wiem. Zostawmy go na okres próbny.
-Dziękuję! - Leon do mnie podbiegł i mocno przytulił. Po chwili wziął psa na ręce i do mnie podszedł.
-Patrz jaki jestem śliczny, oczywiście nie aż tak jak Leon, no ale i tak. - Udawał psa.
-Leoś.. ty nie jesteś śliczny. Ty jesteś przystojny. - pocałowałam chłopaka.
-Gadałeś z chłopakami?
-Tak. Będzie Andreas, Diego, Maxi, Marco, Napo i jakiś Brodway.
-Brodway będzie? - ucieszyłam się.
-Znasz go? - spytał zdziwiony.
-Tak. To mój dobry przyjaciel. Dawno się nie widzieliśmy. Wyjechał do Brazylii 5 lat temu. - powiedziałam wszystko Leonowi a on odetchnął z ulgą. Może myślał że ja i Brodway? Ha ha. -Myślałeś że ja i Brodway?
-Co.. ? Nie. - podrapał się po głowie.
-Leoś.. - pocałowałam chłopaka.
-Co? - spytał odrywając się.
-Musimy już iść. - Leon po woli zwalił się z łóżka.
-To idziemy. - złapał mnie za rękę i poszliśmy do domu Fede i Fran. Po około 10 minutach byliśmy już pod ich domem. Weszliśmy do środka wszyscy już tam byli.
-Viola! - krzyknął Brodway.
-Brodway! - przytuliłam chłopaka. - tak dawno się nie widzieliśmy.
-Masz rację, a teraz chciałbym Ci przedstawić moją dziewczynę. To Camila. - gdy ją zobaczyłam do oczu zaczęły napływać mi łzy. Ledwo się powstrzymałam od płaczu.
-My się już znamy. - powiedziałam sucho. - nawet bardzo dobrze. - nie chciałam mieć w ogóle styczności z Camilą. Nie mogłam popsuć tego wieczoru Fran. - To dziewczyny, idziemy? - spytałam.
-Chodźmy! - powiedziała Ludmiła.
-Cami chodź z nami.  -pociągnęła ją za rękę Fran. Zrobiłyśmy wieczór panieński Fran w domu Ludmiły. Byłam tam ja, Fran, Ludmiła, Nati, Lena no i Camila.. próbowałam bawić się dobrze lecz obecność pewnej osoby mi w tym nie pomagała.
-Violu możemy porozmawiać? - spytała.
-My nie mamy już o czym rozmawiać.
-Proszę.
-Dobrze. - pociągnęłam ją za rękę do kuchni. - O czym chcesz rozmawiać? O naszej przyjaźni? O tym jak odebrałaś mi chłopaka którego kochałam i wyjechałaś z nim do innego kraju? O tym jak mnie zdradziłaś? O czym chcesz rozmawiać?! Nie masz pojęcia co przeżyłam. Nie miałam już po co żyć. Moja przyjaciółka i mój chłopak zdradzili mnie. Wracasz tu jakby nigdy nic i chcesz ze mną rozmawiać. Myślisz że zwykłe przepraszam wystarczy? Nie chce Cię znać, nigdy Ci tego nie wybaczę. Toleruje Cię ty tylko dlatego że to wieczór Fran. - wyszłam z kuchni skierowałam się do dziewczyn. Po tym wszystkim nie miałam ochoty na zabawę. Zaczęłam myśleć co robią chłopaki. Impreza skończyła się po 4. Poszłyśmy spać. Ale musiałyśmy wcześnie wstać. Poszłam z Fran do kosmetyczki i fryzjerki. Po 15 była gotowa. Ślub miał odbyć się o 16. Fran wyglądała pięknie miała śliczną suknię ślubną.
-Fran czas iść.
-Violu denerwuje się.
-Spokojnie. To jest twój dzień. Jesteś najważniejsza. Będzie cudownie. Mówię Ci.

Następny już jest. Niby są wyświetlania.. ale komentarzy jak nie było tak nie ma. ;c

5 komentarzy:

  1. Super historia z chęcią będę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna historia

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadanie strasznie wciąga, nie przejmuj się brakiem komentarzy, tym leniom po prostu nie chce się komentować xd...masz naprawdę talent...GENIALNE!!! <333

    OdpowiedzUsuń